Oto zeznania
siostry Filippy, bliskiej towarzyszki świętej Klary:
Del mirabile
audito de sancta Chiara.
30. Narrava anchora
la predicta madonna Chiara, come ne la nocte de la Natività del Signore
proximamente passata, non potendo epsa per la grave infermità levarse del
lecto per intrare nella capella, le Sore andaro tucte al Matutino al modo
usato, lassando lei sola. Allora epsa madonna suspirando disse: "O
Signore Dio, eccho che so lassata sola ad te in questo loco". Allora
subitamente incomiciò ad udire li organi et responsorii et tucto lo offitio
delli Frati della chiesia de Sancto Francesco, como si fusse stata lì
presente.
|
O cudownym słyszeniu świętej Klary
30. Wspomniana pani Klara opowiadała jeszcze, jak w noc
ostatniego w jej życiu Narodzenia Pańskiego, z powodu ciężkiej choroby nie
mogła podnieść się z łóżka, żeby pójść do kaplicy, wszystkie zaś siostry
poszły jak zwykle na Jutrznię, ją zostawiwszy samą. Wtedy pani Klara rzekła z
westchnieniem: „O Panie Boże, oto dla Ciebie zostałam sama zostawiona w tym
miejscu”. Wtem nagle usłyszała organy i responsoria i całe oficjum braci w
kościele świętego Franciszka, tak jakby była tam obecna.
|
Mamy więc tekst, który przedstawia to, co
usłyszała s. Filippa. Siostra nazywa Klarę madonna,
czyli pani, dama, a etymologicznie „moja pani”, albo „moja kobieta, moja
niewiasta”. Powstaje to słowo w kontekście etosu rycerskiego, a stało się tak
powszechne i godne użycia, że wychodzi również z ust kobiety, siostry tej samej
wspólnoty. Każdy rycerz broni honoru swojej pani, a większej jeszcze godności
nabiera wspomniane słowo również poprzez odniesienie do Maryi, Matki Pana,
która jest Madonną w wyjątkowym, teologicznym znaczeniu. W dzisiejszych czasach
mających swoje estradowe madonny, które chcą erotyzować, a często profanować, albo
spospolitować wszystko co święte i wzniosłe, wydaje się bardzo ważne zdać sobie
sprawę, że słowo madonna Chiara
wskazuje na pewien poziom i bogactwo relacji afektywnych w klasztorze i
wspólnocie klarysek.
W tłumaczeniu polskim słowo Matutino zostało oddane przez Jutrznię, tyle, że w znaczeniu przed
soborowym, dzisiaj powiedzielibyśmy, że poszły na Godzinę czytań. Chodzi o
godzinę liturgiczną, którą Kościół polecał odmawiać w nocy. O Klarze w
następnym numerze 31 siostra Filippa zezna: „A tak kochała ten zakon, że
nigdy nie chciała opuścić nawet jednego drobiazgu z obserwancji tego zakonu, nawet
kiedy była chora”. Tutaj jednak dzieje się wyjątkowa scena, bowiem Klara nie
może wstać z powodu choroby i pójść na modlitwę nocną, a do tego w tak ważnym
czasie Bożego Narodzenia. Podnieść się z łóżka i wejść do kaplicy na modlitwę,
to codzienne zmaganie o obserwancję zakonną.
Obserwancja
pochodzi od słowa łacińskiego observantia
–ae, co zwykle tłumaczy się jako przestrzeganie reguły zakonnej, ale
oznacza również „szacunek, poszanowanie, poważanie, cześć (summa observantia –
z największym oddaniem czci)”, również „uwaga, ścisłe przestrzeganie prawa,
pilność, staranność, przestrzeganie świąt”. Stąd mówi się o observantia legum, czyli o poszanowaniu
prawa, observantia quadragesimalis,
czyli zachowanie przepisów postnych, observantia
religionis, co oznacza po prostu życie zakonne, observantia sanitatum, oznacza polskie znachorstwo, a observantia vana, zabobon, gusła.
We
wspomnianym tekście mamy też motywację nocnego wstawania na modlitwę, a tym
samym zachowania obserwancji, którą jest miłość Zakonu. Nie opuszczać minima cosa, czyli najmniejszej rzeczy z
obserwancji, to przejaw miłości do Zakonu, czyli społeczności, która prowadzi
za-kon-iec życia doczesnego. Miłość sprawia, że obserwancja nawet najmniejszej
rzeczy, nie jest jakimś ciężarem, gorsetem, za dużą zbroją etc., ale również ta
sama miłość do Zakonu chroni przed skrupulanctwem i drobiazgowością, a także
„połykaniem wielbłąda, a przecedzaniem komara” (por. Mt 23,23) w zachowywaniu
przepisów.
Siostry
mają ten zwyczaj i wszystkie poszły zostawiając ją samą. Poszły do kaplicy w
swoim domu, aby celebrować Boże Narodzenie.
Klara
doświadcza samotności, która związana jest z byciem poza obserwancją, choć nie
poza miłością. Gdyby mogła się podnieść z łóżka byłaby z siostrami, a samotność
serca doznałaby pociechy płynącej ze śpiewania psalmów poprzez, które
rozważałaby wspólnie z siostrami tajemnicę Wcielenia. Samotność o której mówi
Marta w Ewangelii: „Panie czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie
samą przy usługiwaniu. Powiedz jej, żeby mi pomogła” (Łk 10,40), nie jest tą
samą samotnością, którą przeżywa Klara. Już to pozwala nam poznać, że samotność
niejedno ma imię, a życie na zewnątrz mniej radzi sobie z samotnością, niż
dobrze przeżywana klauzura. Chora nie mogąca się podnieść z łóżka przeżywa nie
to, że choruje, ale to, że zostaje sama, a jednocześnie zwraca się do obecnego
Boga.
Wspomniane
w tekście westchnienie jest oddechem miłości zachowującej obserwancję. Westchnienie,
któremu towarzyszy słowo, a które wyrywa się Klarze w przeżywanych chwilach
bycia bez sióstr, świadczy o tej miłości, o wewnętrznej swobodzie, a
jednocześnie przypomina o modlitwie aktów strzelistych. „O Panie Boże, oto dla
Ciebie zostałam sama zostawiona w tym miejscu”.
Samotność
Klary jest „dla Pana Boga / Signore Dio”, a więc nie jest sama w sensie
duchowym, dlatego do Niego się zwraca. Jednak może w kontekście zachowywania
obserwancji tekst podkreśla, że ona zostaje dla Niego, ponieważ taka jest Jego
wola, dająca się odczytać poprzez okoliczności choroby. Bóg niejako odpowiada
na jej pragnienie bycia dla Niego. W tej narracji podkreślony jest słuch, ale
również miejsce. Słyszała organy, responsoria, odpowiedzi braci, oraz całe
oficjum, czyli właśnie ówczesną Godzinę czytań i to nie z kaplicy własnego
domu, ale z oddalonego od ich klasztoru Sacro Convento. Zostawiona w tym
miejscu sama została przez słuch przeniesiona do kościoła braci. Jakby była tam
obecna, a jednocześnie jej samotność została wypełniona liturgią braci. Zjawisko
dla nas wcale nie cudowne, skoro na co dzień używamy radia.
W
kontekście tego tekstu możemy powiedzieć, że doświadczenie patronki Telewizji
jest bardziej radiowe, choć w jego świetle można znaleźć również misję tego
wynalazku. Telewizja i radio mogą przecież pomagać człowiekowi przezwyciężać
samotność nie niszcząc, a wzmacniając relację do Boga, człowiekowi choremu,
albo ograniczonemu fizycznie ciałem, który nie mógłby uczestniczyć w życiu, w
wydarzeniach, a dzięki pracy ludzi i istnieniu telewizji i radia, może
uczestniczyć „jakby był tam obecny”. Teksty mówią o liturgii Kościoła, a one są
czynnością Chrystusa i Kościoła, jednak wskazując na liturgię trzeba zobaczyć,
że wszystkie wydarzenia realne są dziełem Boga. Opowiadać o nich zgodnie z
prawdą, znaczy dawać ludziom sens. Owa służba prawdy i sensu, to zadanie radia
i telewizji.
Telewizja
ma pewną siłę trzymającą ludzi w domu, a Klara jest od tego specjalistką, żyje
za klauzurą. Klauzura jest zamknięciem się dla Pana, dla Boga, a jednocześnie
ma chronić przed agresorem i nieprzyjacielem. Może pewna klauzura jest
potrzebna również telewizji i radiu, aby było coraz mniej programów bez
sensownych, ogłupiających, przekraczających granice dobrego smaku, a czas
został wykorzystany na promocję tego co zaspokoi prawdziwie ludzką samotność. Uczestniczący
w pracy przy codziennych transmisjach radiowo telewizyjnych, może wziąć pod
uwagę z jednej strony samotność człowieka, a z drugiej jego przeznaczenie do
życia wiecznego, aby rozwijać w nim rozumność i relację do Boga. To pozwoli też
mieć własne zdanie, swój styl tworzenia, który nie podlega naciskom innych
czynników poza merytorycznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz