Następny
tekst, który przekazuje nam owo zdarzenie, to Legenda Sanctae Clarae Virginis, w numerze 29 czytamy:
De quadam consolatione vere mirabili quam ei Dominus in infirmitate largitus est.
|
Cudowne
pocieszenie, jakiego Pan udzielił jej w chorobie
|
29 Sicut autem in infirmitate, Christi sui memoria
memor erat, sic et Christus eam in suis languoribus visitabat.
In illa nativitatis hora, quando parvulo nato mundus cum
angelis iubilat, omnes dominae ad Matutinum in oratorium pergunt, et matrem
infirmitatibus pressam, solam relinquunt.
Cumque de
parvulo Iesu cogitare coepisset, et multum doleret quod suis laudibus
interesse non posset, suspirans ait:
Domine Deus,
ecce sola relicta sum tibi in loco isto.
Ecce repente
mirabilis ille concentus, qui in ecclesia sancti Francisci fiebat, suis
coepit auribus intonare.
Audiebat
iubilum fratruum psallentium, harmonias cantantium attendebat, ipsum etiam
percipiebat sonitum organorum.
Nullatenus
tanta erat loci propinquitas, ut haec attingere potuisset humanitus, nisi vel
illa solemnitas ad eam fuisset ampliata divinitus, vel eius supra humanum
modum vigoratus auditus.
Verum quod
totum hoc excellit oraculum, ipsum digna fuit Domini praesepe videre.
Mane ad eam
venientibus filiabus, dixit beata Clara:
Benedictus
Dominus Iesus Christus, qui me, vobis relinquentibus, non reliquit. Audivi revera per gratiam Christi tota
illa solemnia, quae in ecclesia sancti Francisci hac nocte celebrata sunt.
|
29. Tak, jak ona w swojej chorobie stale pamiętała o swoim
Chrystusie, tak też Chrystus nawiedzał ją w jej niemocy.
O tej godzinie Bożego Narodzenia, kiedy świat razem z
aniołami cieszy się z narodzonego Dziecięcia, wszystkie [Ubogie] Panie udały
się na Matutinum do kaplicy, a chorą matkę zostawiły samą.
Gdy zaczęła myśleć o maleńkim Jezusie i bardzo bolała, że
nie mogła brać udziału w chwalbach ku Jego czci, wzdychając rzekła:
„Panie Boże, oto zostałam tu sama ze względu na Ciebie!”
Nagle, w jej uszach zabrzmiał ów przedziwny śpiew, jaki
odprawiano w kościele świętego Franciszka.
Słyszała braci radośnie śpiewających psalmy, uważała na
melodię kantorów, wreszcie słyszała granie instrumentów.
Miejsce nie było położone blisko, by na sposób ludzki
można było to wszystko słyszeć. Wobec tego albo to nabożeństwo zostało boską
mocą rozgłośnione tak, że docierało aż do niej, albo jej słuch został
wzmocniony ponad ludzką miarę.
Wszakże, doznała jeszcze większego
cudu, gdyż zobaczyła żłóbek Pański.
Kiedy rano córki przyszły do niej, święta Klara rzekła:
„Niech będzie błogosławiony Pan Jezus Chrystus, który nie
opuścił mnie, kiedy wyście mnie zostawiły samą. Za łaską Chrystusa słyszałam
dosłownie całe nabożeństwo, jakie było odprawiane tej nocy w kościele
świętego Franciszka.”
|
Tekst Tomasza z Celano poświęcony zdarzeniu
inicjującemu jej niebieską opiekę nad telewizją dookreśla ową relację z Bogiem
świętej Klary. A jako pierwszą rzecz, którą podaje jest pamięć i nawiedzenie
(memoria et visitatio). Pamięć Klary o Chrystusie nie tylko w czasie choroby, a
stale, choć trudno w jej życiu znaleźć czas kiedy nie chorowała. Pamięć (memoria, ae) jest wzmocniona
czasownikiem memoror, który wskazuje
na ważną rolę pamięci Klary, także dlatego, że jak ona pamiętała o Chrystusie
tak On ją nawiedzał. Memoror znaczy
więc przypomnieć sobie, przypominać w kontekście opowiadania, a także modlić
się. Ze strony Chrystusa następuje czasownikowe visito-1, co znaczy odwiedzać, ale również oglądać, patrzeć, wizytować,
wyświadczać łaskę, wspierać, a także karać. Visito
zawiera więc znaczenia telewizyjne jak oglądać i patrzeć, a także wizytować,
czyli stawać się obecnym. Ekran jest miejscem spotkania, łaski i wspierania
drugiego. Jeśli więc telewizja może być miejscem spotkania pamięci i
nawiedzenia, to wiąże się to także z klariańskim patronatem właściwym dla jej
przeżywania choroby i niemocy.
Wszystko zaczyna się „w godzinie Bożego
Narodzenia”, która rozwija horyzont całościowego spojrzenia na świat widzialny
i niewidzialny, bowiem jest to godzina, w której świat cieszy się z aniołami z
narodzin Dziecięcia, a ów horyzont styka się z małą sceną klasztorku klarysek.
Panie Klaryski idą do oratorium, czyli miejsca modlitwy, a na scenie zostaje
osamotniona Klara, tym razem nazywana matką. Podobnie dzieje się z
transmisjami, zawsze jest jakaś godzina, a dzisiaj wymaga to uwzględnienie
stref czasowych jak choćby przy globalnej
transmisji telewizyjnej z Olimpiady w Tokio w 1964 roku.
Świat widzialny i niewidzialny cieszy się z
narodzin Dziecięcia. Użyto tu czasownika iubilo
– 1 co znaczy „cieszyć się, radować się, wydawać okrzyki radości, radośnie
śpiewać, wielbić, sławić”. Tajemnica wcielenia, Słowo stało się ciałem, jest
stałym i ważnym punktem odniesienia dla rozumienia człowieczeństwa i ludzkiej
natury, a jednocześnie źródłem wyjątkowej radości. Choć Klara nazwana jest
matką, to siostry autor Legenda nazywa
omnes dominae, czyli wszystkie panie.
Ale słowo to ma swój kontekst i koloryt semantyczny, który poznajemy, gdy zdamy
sobie sprawę, że słowo domina –ae
oznacza przede wszystkim właścicielkę i dziedziczkę, dopiero na drugim miejscu panią,
dalej gospodynię (d. cauponae s. tabernae – żona szynkarza), władczynię, był to
tytuł cesarzowej, a w politeizmie nazywano tak boginie, mógł również oznaczać małżonkę,
wdowę i zakonnicę. Tak właśnie Franciszek mówił o św. Klarze, Pani Klara. Misją
telewizji jest też podtrzymywanie pamięci o naszym dziedzictwie patrzenia na
rzeczywistość przez tajemnicę Wcielenia, o potrzebie pełnego radości wiary
władania własnością według ducha ubóstwa i posłuszeństwa utrwalającego wolność
dzieci Bożych.
Czasownik określający udanie się zakonnic do oratorium to pergo – perrexi – perrectum – 3, który
oznacza „kontynuować, prowadzić dalej, dalej działać”, czyli sugeruje, że
Matutinum jest częścią liturgii, która trwa, a one ją kontynuują; ponadto
oznacza „dalej dążyć”, „trwać przy czymś, udać się w drogę, wystarczać”,
akcentują te terminy trwałość służby Bożej w klasztorze damianitek.
Gdy Klara została sama zaczęła myśleć o mały Jezusie. Myśleć
tłumaczy łacińskie cogito – 1, ale
już w pierwszym znaczeniu sens się rozszerza, bo znaczy „myśleć o czymś,
troszczyć się o coś”. Kiedy więc Klara myśli o Dziecięciu to z troską właściwą
kobiecie wierzącej. Cogito, może
oznaczać też „wyobrazić sobie, sądzić”, a również „pamiętać, rozważać,
zastanawiać się, zamierzać, planować”, a także tęsknotę jak w idiomie cogito solitudinem – tęsknić do
samotności. Niezależnie od tego, czy myślała, wyobrażała sobie, tęskniła, czy
rozważała, jej serce napełniła boleść z powodu niemożności uczestnictwa w chwalbach (laudibus) ku Jego czci.
Podobnie jak w zeznaniu z Procesu
słowo i westchnienie stają się początkiem zdarzenia: „Panie Boże, oto sama
zostałam tobie w tym miejscu”. Brzmi to jakby Klara proponowała Bogu: co teraz
zrobimy, jesteśmy sami, mamy ten czas dla siebie. Mimo iż jest poza
obserwancją, to nie jest poza miłością, a miłość napełniła ją bólem i
samotnością, bo nie może sprawić radości swemu Oblubieńcowi, choć zdaje się
również nadzieją na to, że czas ten przeżyje w jedności z Bogiem.
Centralnym słowem
określającym co słyszała Klara jest concentus
–us, co oznacza połączenie, zestrojenie, wspólne śpiewanie lub granie,
koncert, zgoda, harmonia. Ów concentus jest
mirabilis –e co określa go w
środowisku semantycznych znaczeń jako „dziwny, osobliwy, nadzwyczajny,
niezwykły, podziwiania godny”, ale również „pomocny, skuteczny”. Słyszała ową
jubilację Dziecięcia w braterskim śpiewaniu psalmów, a zwróciła uwagę na
harmonię śpiewających. Trzeba pamiętać, że harmonia zwykle dotyczy śpiewu
wielogłosowego, a w tamtym czasie śpiewano unisono.
Do dzisiaj tak śpiewa się psalmy, aby wielość głosów, nie rozpraszała umysłu od
sensu słowa, które się śpiewa. Gdy więc użyte jest słowo harmonia –ae, to nie musi być to termin muzyczny w dzisiejszym tego
słowa rozumieniu, a choć pierwsze znaczenia jak „współbrzmienie,
zgodność, harmonia” mogą to sugerować, to jednak bardziej chodzi o słowo psalmu
i jego chrystocentryczne rozumienie niż sam dźwięk melodii. Jeśli przyjmiemy,
że Klara słuchała, a jeśli widziała to przez ucho, choć trzeba też powiedzieć,
że dzięki temu też rozumiała, co wnosi Dziecię Jezus do życia braci. Harmonia przecież może również oznaczać
„skłonność do zgody”.
Słowo organum, i (gr. ὄργανον
– organon "instrument") zostało przetłumaczone jako
instrument, ale może oznaczać gatunek średniowiecznej heterofonii,
a następnie rozwinęła się w polifonię.
Początkowo bowiem znaczenie terminu organum związane było z instrumentem
– organami,
albo fletem, później jednak tylko z muzyką harmonijnie zestrojoną w konsonansach.
Od XII wieku organum oznaczało zwłaszcza utwory z długonutowym głosem tenorowym (zwykle jako cantus
prius factus zaczerpniętym z chorału) i znajdującymi się nad nim bardziej
ruchliwymi głosami. Ogólniejsza definicja stwierdza, że w średniowiecznym organum
znajduje się melodia zaczerpnięta z chorału wraz z co najmniej jednym dodanym
głosem. W zależności od skali
oraz formy chorału, dodatkowo może być śpiewany głos burdonowy. A
ponieważ nie jest to drugi głos niezależny, ale zależny od głosu chorałowego, w
takim przypadku nie mówimy o polifonii, lecz heterofonii.
Początkowo organum zawierało dwa głosy: melodię zaczerpniętą z chorału
oraz jej zdwojenie prowadzone równolegle w interwale konsonansowym, zwykle kwincie lub kwarcie. W tym przypadku kompozycja często
rozpoczynała się i kończyła na unisonie. Organum było pierwotnie improwizowane: gdy jeden śpiewak wykonywał
zapisaną linię melodyczną (vox principalis), inny "ze słuchu"
dokomponowywał niezapisaną drugą linię (vox organalis). W miarę upływu
czasu kompozytorzy zaczęli zapisywać dodawane głosy, które przestały być
zwykłymi transpozycjami – w ten sposób kształtując już prawdziwą polifonię. Być
może właśnie słyszała nie instrumenty, a właśnie śpiew heterofoniczny.
Ów concentus zostaje skonkretyzowany w
sformułowaniu „słyszała braci”, a nie siostry, a ponieważ ich znała więc może
oczyma wyobraźni również widziała. Psallentium
oznacza śpiewać psalmy, albo psalmować, albo psalmowanie, a ona zwracała uwagę,
skupiała się na harmonii śpiewających jednym głosem. Towarzyszyły temu śpiewowi
instrumenty muzyczne, być może flet lub organy. Nie mogła słyszeć po ludzku, a
rozgłośnione nabożeństwo u braci słyszałyby również mniszki obecne w kaplicy, a
jednak Klara wiedziała co się działo w Sacro Convento. Po wyjaśnieniu słuchania
autor przekonuje czytelnika, że nie tylko słyszała, ale również zobaczyła
żłóbek Pański, być może utrwaliła się w Sacro Convento tradycja zapoczątkowana
przez Franciszka w Greccio, ale być może widziała coś innego, bo w relacji dla
sióstr mówi jednak o słuchaniu całej uroczystości. Łaska Chrystusa dała jej
takie pocieszenie. Jeśli więc łaska Chrystusa pozwala widzieć i słyszeć rzeczy
odległe, dalekie i trudne, to może dobrze jest również w świecie osób
tworzących radio i telewizję wprowadzić otwarcie na świat nadprzyrodzony i
świat, który pocieszy chorych i osamotnionych, aby byli zdolni do
błogosławienia Pana Jezusa Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz